czwartek, 24 czerwca 2010
OMTTK w Bocheńcu
W dniach 10-13 czerwca przyszło mi uczestniczyć w finale Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju Turystyczno - Krajoznawczego PTTK. W tym roku odbył się on w Bocheńcu (gm. Małgoszcz, woj. świętokrzyskie) przez co daleko jechać nie musiałam skoro szczęśliwym trafem tym razem moje województwo okazało się być organizatorem:)
Porówanie jakieś mam z zeszłorocznym turniejem w Biłgoraju. Cóż mogę powiedzieć? Organizacja o niebo lepsza. Ale zacznę od początku...
Najpierw dojazd do Kielc a tam czekają na nas w oddziale PTTK, szybkie odmeldowanie, zostawienie bagaży w autokarach i ruszamy pieszo pod opieką przewodników zwiedzać Kielce. Upał taki, że moje drugie śniadanie mi się rozpuściło... jednak i to mnie nie zniechęca do dalszego wcinania jogurtów gdziekolwiek jestem i o jakiejkolwiek porze;) Zwiedzamy kolejno najbardziej charakterystyczne atrakcje turystyczne miasta. Poczynając od Pałacu Biskupów, kolegiatę, pomniki, Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego (przyznam bez bicia, byłam tam po raz pierwszy), kończąc zwiedzanie na rezerwacie geologicznym Kadzielnia. I tu już tradycyjnie: ja + Cola + biała bluzka = totalny kataklizm. Kiedykolwiek jestem ubrana na biało i mam styczność z Colą ( niekoniecznie muszę ją pić w tym czasie) to napój zazwyczaj koloruje moje białe ubranie łagodnie mówiąc. Poczynając od pęknięcia zatyczki kubka podczas jazdy samochodem, wybuch niedokręconej butelki po upadku z ławki nie zostawiając suchej nitki na bielutkiej bluzie aż po wylanie się jej w plecaku jak tym razem toteż było. A co to ma do białych rzeczy tym razem? Otóż przed wyjazdem do Kielc byłam u fotografa robić fotki do wszelkich "papierów" a potem przebrałam się w coś mniej oficjalnego i białą bluzkę wsadziłam do tego plecaka. Reszty nie skomentuje :P stan opłakany bluzki...
Koniec o bluzkach:) Po zwiedzaniu ku naszemu miłemu zaskoczeniu na uroczystościach otwarcia turnieju w sali Wojewódzkiego Domu Kultury wpierw koncert zespołu Wołosatki a potem dla wszystkich uczestników i ich opiekunów wystawny bankiet w sali lustrzanej.
Autokary przetransportowały nas z Kielc do ośrodka wypoczynkowego "Wierna" w Bocheńcu. Ogółem to pozdrowienia dla kosmopolitycznych komarów!
Troszkę o turnieju... co było fajne? Samarytanka - jedna z ciekawszych konkurencji. Symulacja: osoby poszkodowane po imprezie, czyli Maciek leży za stołem i nie wiadomo co mu dolega a dziewczyna ma rany cięte... ojojoj... Ją zagadać by podtrzymać komfort psychiczny to był wyczyn. Skończyło się na propozycji oglądania filmów w weekend razem z Maćkiem(ten co leżał za stołem), padały także teksty: "...kupimy Ci telewizor, teraz są dobre raty i promocje...." Dodając nieskromnie jakby nie było w tej dziedzinie moja drużyna zdobyła najwięcej pkt ale nie polecamy się na przyszłość - lepiej być zdrowym :P
Testy krajoznawcze: Suma sumarą Te 25 pytań z mojego własnego województwa sprawiło mi więcej kłopotu niż 25 pytań z całej Polski. Aż wstyd przyznać ale może dlatego, że pytania z Polski były łatwiejsze dla mnie gdyż: 1) większość dotyczyła miejsc, zabytków które niegdyś miałam okazję zobaczyć lub chcę to zrobić (Droga Stu Zakrętów, obraz Sąd Ostateczny Hansa Memlinga w Gdańsku itd), 2) no cóż... uznałam, że po tylu latach testów ze świętokrzyskiego i tak za dużo nowego się nie nauczę i poczytam więcej o Polsce (Mimo dobrych chęci to całe czytanie średnio wyszło i tak. Co nie zmienia faktu, że i tak dużo czytuje w tej dziedzinie;D ). Tu jeśli jesteście zainteresowani zamieszczono te testy do pobrania:
http://www.mlodziez.pttk.pl/remository/OMTTK-PTTK-2010/Testy-OMTTK-PTTK-2010/
Most linowy: dobra zabawa, tylko czemu taki krótki? Wiem, wiem niektórzy pozdzierali na nim ręce ale w moim przypadku czuję ogromny niedosyt adrenaliny.
Rowerowy tor przeszkód: jak dobrze mieć "rękę fotografa" xD dzięki temu udało mi się jakimś cudem przewieść ze stolika na stoliki ten kubeczek z wodą, uff!
Bieg na orientację: masakra... wykańczający jednym słowem. 90 minut biegu i tak nam nie starczyło :P 12 min spóźnienia = 12 pkt karnych ;( i zebraliśmy punkt stowarzyszony z tego pośpiechu. Atmosfera mimo to na luzie przeważnie. Komary nie odpuszczały nawet gdy się ruszaliśmy - to już desperacja z ich strony.
Jednak może przejdę do bardziej rozrywkowej części turnieju... (czytajcie:
-poznawanie przemiłych i przewspaniałych osób - bardzo, bardzo jest mi przykro, że każdy mieszka w innym województwie i kontakt jest utrudniony,
-pomysły godne zapamiętania na przyszłość: lodówka pod łóżkiem z folii NRC
-rozmowy o wszystkim i niczym porą nocną lub też jak to woli całonocną z wstawkami gitary
-spanie w ubraniu bo nie ma siły się iść przebrać i w ogóle to zgony tak jak się siedzi xd
-i pamiętajcie! Otóż przewodnik też człowiek i wszechwiedzący nie jest. Jak mówi źle to go poprawiajcie lub pytajcie czemu tak a nie inaczej (nasz chyba miał nas dość, jednak czemu ma mi ktoś wciskać kity, że jest obszar ochrony ścisłej Czarna Woda jak takiego nie ma, za to jest Czarny Las :) Wszystko można wyjaśnić. Choć przewodnik o naszą dociekliwość i moje "wyszukane" pytania miał nas serdecznie dość...
-i co tu więcej opisywać - kto był ten wie ;P nie było lepszych "imprez" niż w pokoju nr 4 :D
Teraz została mi masa miłych wspomnień, koszulka turniejowa, identyfikator i dyplom z zaszczytnym miejscem III i lekkim żalem a mogło być przecież I...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz