niedziela, 27 grudnia 2009

Jaskinia Mylna


Okno Pawlikowskiego


Wejście w korytarz


Trawers w północnej części


Ja w początkowej części jaskini ;-)



Położenie: Tatry Zachodnie, Dolina Kościeliska, Raptawicka Turnia, do jaskini i przez nią prowadzi szlak czerwony. Dojście ok. 12 min, przejście przez jaskinię ok. 30 min, zejście ok. 10 min. Trasa jest jednokierunkowa. Wyjście znajduje się w innym miejscu, skąd prowadzi ścieżka zejściowa z powrotem do Kościeliskiej Doliny, naprzeciwko Skały Pisanej.
Otwory wejściowe jaskini położone są na wysokości 1098 m n.p.m.

Łączna długość korytarzy to 1080 m zaś deniwelacja wynosi 20m.

Niegdyś zapewne widoczne z doliny otwory na pewno kusiły niejednego poszukiwacza przygód i skarbów. Otwory te możemy rozpoznać oglądając film "Janosik. Prawdziwa historia" (2009). Wnętrze jaskini pierwszy zwiedził Jan Gwalbert Pawlikowski w 1885 roku.

Jest to bez wątpienia najciekawsza polska jaskinia turystyczna przeznaczona do "samodzielnego" zwiedzania bez przewodnika i z własnym źródłem światła. Zawdzięcza sobie tą opinie momentami bardzo wąskimi, często rozgałęzionymi korytarzami. Stąd też nazwa - Mylna, bez odpowiedniego oświetlenia wielu turystów błądziło w jej korytarzach. W lipcu 1945 r. w labiryntach jej podziemnych korytarzy zabłądził i zmarł z wycieńczenia ks. J. Szydłowski, jego zwłoki znaleziono dopiero dwa lata później w odległym końcu korytarza. Dziś zwiedzanie jednak jest bardzo ułatwione poprzez doskonałe oznakowanie (szlak czerwony). Trzymając się wytyczonej trasy nie sposób się dzisiaj zgubić.

Warunki patrząc okiem przeciętnego turysty mogą wydawać się nieco trudne ze względu na liczne kałuże, błotniste korytarze,dużą wilgotność i bardzo niskie korytarze. Mając ze sobą średniej wielkości plecak momentami musiałam zamiast iść "na czworaka", opierać się na ścianach rękami i nogami by się zmieścić. Jednak w większości dla osoby mierzącej ledwo 160 cm wzrostu przejście jaskini opiera się na stosunkowo częstym zahaczaniem plecakiem o jej strop. Co bardziej pomysłowe osoby o wyższym wzroście próbowały nosić plecak "w zębach" ;-) To też jakieś rozwiązanie... Resztę pozostawię bez komentarza :-D

Trochę praktycznych informacji: koniecznie trzeba zabrać ze sobą własne oświetlenie (w przypadku Mylnej najlepszym rozwiązaniem będzie zabranie czołówki by mieć wolne ręce). Polecam zabranie czapki, niekoniecznie by chroniła przed chłodem, lecz jest doskonałą alternatywą kasku - chroni przed ewentualnymi obtłuczeniami głowy. Nie zaszkodzi ubrać cieplejszą odzież ( w okresie letnim polar w zupełności wystarczy) a na wierzch założyć albo ubranie którego nie szkoda nam będzie umoczyć i pobrudzić lub najlepszą opcją jest coś co zapewni nam nieprzemakalność. Jak ktoś posiada kombinezon jaskiniowy. Jeśli nie takim powszechnie posiadanym nieprzemakalnym strojem może być płaszcz przeciwdeszczowy wraz ze spodniami tego typu do kompletu. Ostatecznie sam płaszcz + podwinięte nogawki - ubłocone łydki łatwo można umyć w potoku ;-) Nie zapominajmy też o odpowiednich butach, które zapobiegną poślizgnięciom i uchronią przed wszędobylskimi kałużami.

Zwiedzanie: Zwiedzanie zaczynamy od południowej części jaskini. Ładny otwór (patrz zdjęcie) wprowadza do salki skąd dwa przebicia prowadza na powierzchnie. Są to tzw. "Okna Pawlikowskiego", nazwane tak na cześć pierwszego badacza jaskini. Roztacza się z nich ładny widok na Dolinę Kościeliską. Te część można zwiedzać bez światła. Dalej przez obniżenie przechodzimy do większej sali, potem skręcamy już w korytarz. Do odgałęzień tych prowadzą inne znaki – czerwone trójkąty. Na głównej trasie korytarz prowadzi przez tzw. Białą Ulicę, której ściany są białe od występujących dawniej nacieków wapiennych. Dalej znajduje się eksponowane i ubezpieczone łańcuchem przejście skalnym gzymsem do północno-wschodniej części jaskini (uwaga! w tym fragmencie jaskini łatwo się zagapić i ześlizgnąć co grozi kontuzją) i wyjście sztucznie wykonanym przebiciem. By mieć rozeznanie po trasie warto zabrać ze sobą mapkę jaskini.

Podsumowując z własnego punktu widzenia: Ubrudzona niekoniecznie (ochronił mnie płaszcz), głowa nie ucierpiała. Wrażenia? Mnóstwo śmiechu. Jesteśmy żywym przykładem z moją koleżanką, iż Mylną można pokonać w dwie osoby z jedną latarką. Cóż czasami się zdarza, że druga latarka zawodzi... Najzabawniejsze są momenty w wąskich i niskich korytarzach gdy obrócenie się lub chociaż głowy z czołówką by oświetlić drogę osobie za plecami jest dość skomplikowane. Ehh... to jest dopiero nagimnastykowanie się... ale przynajmniej było ciekawiej :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz