Jeszcze po trasie dojeżdżając do mojego celu podróży - Szczytna - odniosłam wrażenie, że czas płynie tam zupełnie wolniej. Być może to ciągnące się nieskończenie pola i brak większych miejscowości po drodze. Dobijał mnie też fakt, iż przeważnie krajobraz jest monotonnie płaski. Widocznie jestem przyzwyczajona do pagórkowatego terenu i majaczących w oddali pasm Gór Świętokrzyskich. Ale cóż... pozbawiona entuzjazmu mijam kolejne pola, lasy, chrakterystyczne domy z czerwonymi ceramicznymi dachówkami i budzące moje zdziwienie charakterystyczne słupy energetyczne ( takie "połamanymi" elementami poziomymi).
Okoń i opustoszałe uliczki - Pasym
Znalazłam nocleg więc tylko zaklepuje sobie pokój i ruszam dalej. Pasym. Już bardzo dawno nie widziałam tak sennego miasteczka. Ryneczek straszy pustkami. Samochodów na parkingach brak, miejscowi patrzą na mnie co najmniej nazwałabym to "dziwnie" gdy spaceruje sobie z aparatem. Jednak zaczyna mi burczeć w brzuchu. Nie wierzę! - jest otwarta jakaś mała smażalnia ryb w... (i tu was zdziwię albo i nie) sklepiku dla wędkarzy o wystroju rodem z lat 80. . Pani mówi, że już zamyka ale jeśli chcę to zdążę jeszcze coś zjeść. Odradza mi zamówienie innych ryb i zachwala świeże okonie. Niech będzie, wierzę jej na słowo i ulegam. Całkiem dobre, jednak może wystrój pomieszczenia i podanie na plastikowym talerzyku wytłuszczonej namiastki okonia pozostawia wiele do życzenia biorąc pod uwagę cenę takiego dania.
Idę dalej na orientację po miasteczku w kierunku strzelistej wieży jakiegoś ceglanego kościoła. Czytam kościół p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Ups... chyba nie wejdę do środka bo ludzie wchodzą na osiemnastową Mszę Świętą - w końcu to niedziela. Jednak odwracam się i moim oczom ukazuje się kolejna wieża kościelna. Ta jednak chyba należy do jakiegoś starszego zabytku.
http://www.pasym.pl/index.php?page=298
lub polecam też zaznajomienie się z dość ciekawą jak na takie małe miasteczko historią: http://www.pasym.pl/index.php?page=245
Przy kościele plebania w domu gdzie niegdyś przebywał ponoć sam Napoleon. Aczkolwiek żadna mi to atrakcja poza czysto ciekawą informacją.
Jezioro Kalwa. Z jego brzegu ładnie prezentuje się bryła kościoła. Jakiś rybak na łódce zarzuca wędkę. I poza tym można posiedzieć na malutkim molo zakończonym altaną na wodzie gdzie zostaję chwilę bo zobaczyłam już to co chciałam a panorama miasta w promieniach zachodzącego słońca wygląda znacznie ładniej niż okoliczne zagracone podwórka.
Krasnale, Klenczon i długi spacer - Szczytno
Wracam do pokoju w Szczytnie ale dochodzę do wniosku, że jest wczesna godzina i nie będę zanudzać przed telewizorem. Jadę do centrum na spacer po mieście póki jeszcze jest widno na dworze. Po drodze do parku napotykam dom w którym mieszkał Klenczon. Przyznaję nie wiedziałam, że to jego rodzinna miejscowość. Zaskakują mnie również skrzaty "wyskakujące z chodnika". Takich figurek jest tu więcej. Pomysł jak z Wrocławia:)
Zwiedzanie parku łączę z obowiązkiem. Niestety przyszło mi biegać dookoła Małego Jeziora Domowego. Na szczęście dookoła linii brzegowej (1440m) jest położony ładny deptak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz