...niegdyś Wolfschanze, czyli Wilczy Szaniec. Tu mieściła się kwatera główna Adolfa Hitlera, który wraz z naczelnym dowództwem sił zbrojnych przebywał tu z krótkimi przerwami od 1941 roku. Także tu odbył się słynny zamach na Hitlera. I udowodniono naukowo (badania przeprowadzone przez saperów m.in.), iż przed śmiercią ochroniło Führera przestawienie teczki kilka miejsc siedzących dalej, blat stołu i... otwarte okna. Gdyby żadne z okien nie było otwarte nikt nie zdołałby przeżyć. Sama organizacja zamachu jest wg mnie szalenie przemyślana i na tyle ciekawa, że warto poczytać o niej w wiarygodnych źródłach. Nie opowiem jej dokładnie więc wracam do tego co można zwiedzić... Dziś obejrzeć można bunkry oraz schrony w różnym stanie. Niestety pomimo grubych (np. 3 metry żelbetonu) ścian Niemcom udało się wysadzić większość budowli. Trzęsienie ziemi odczuwano w promieniu wielu kilometrów. Fala uderzeniowa też poczyniła niemałe straty. Jak się okazuje zniszczenie ich miało na celu uchronienie kwatery przed dostaniem się w posiadanie i wykorzystaniem jej przez Rosjan. Przez obszar twierdzy powędrowałam oznakowanym szlakiem o dziwo wybierając opcję z przewodnikiem. I w tym wypadku nie skonczyło się na nudnym przewodnickim "laniu wody". Warto poświęcić więcej czasu bo nawet osoby na bakier z historią usłyszą niezmiernie ciekawe opowieści z kart historii Wilczego Szańca i nie tylko...
Ja zaś oprowadzę was po tym miejscu za pomocą zdjęć. Może się uda;)
Tak były maskowane mury budynków (przez co nie były widoczne ze zdjęć lotniczych):
Po drugiej stronie drogi także są bunkry ukryte w lesie. Z tą różnicą, że te zwiedza się bez biletów wstępu, nie ma szlaku turystycznego i chodzi się jak chce i gdzie się chce. Ja wybrałam jednak opcję dla leniwych podróżując od jednego do drugiego takim oto pojazdem:
Frajda co nie miara dla turystów. Trzęsie, gałęzie biją po głowie i każdy obowiązkowo zakłada mundur. Fakt faktem niekompletny.... czapka polska, reszta niemiecka. Ale większość nawet nie zwróciła na to uwagi. Nie mniej nie byłam chętna go zakładać w taki gorąc i tylko dla zabawy. Jednak tak jak i inni szybko zmieniłam zdanie gdy zaczęliśmy chodzić po brudnych korytarzach a w lesie komary nie chciały dać spokoju:
To było tak: najpierw wyłącz czołówkę (hahaha tu byłam cwańsza od innych bo jako jedyna miałam swoją własną na wyłączność i nie musiałam się z nią dzielić), potem aż podskoczyłam (pan kierowca zrobił sobie żart/atrakcje i rzucił za naszymi plecami petardę hukowo-dymnną), a jeszcze potem dostałam fleszem aparatu po oczach i stąd taka a nie inna mina...:
Kętrzyn
Szybkie obejrzenie kolegiaty małej, kilkakrotnie przebudowywanego zamku krzyżackiego z XIV wieku z bramą wjazdową i dziedzińcem wewnętrznym.
Miało być tylko zdjęcie a okazało się, że na prawdę się zatrzasnęłam... A właściwie zatrzasnęli mnie... Powód? Mieli już dość zwiedzania a ja nie:P
Mikołajki
Ogółem nudno jak dla mnie.
Kanał Kula
Bardzo urokliwy, w spokojnej okolicy przytulne pole kempingowe. Wędkarze siedzą wzdłuż brzegu. Szukałam Fortu Kula i nie dość, że go nie znalazłam to jeszcze te irytujące komary chciały mnie zagryźć....
Jadę przez Giżycko (zimna woda w Jeziorze Niegocin więc nici z kąpieli). Uciekam z hałasu jaki panuje w Giżycku (wesołe miasteczko, zatłoczony deptak) do miejscowości Ruciane-Nida. Urozmaicone formy terenu sprawiają wrażenie, że jednak Mazury nie takie brzydkie są jak by się wydawało. Poza tym jadę przez Mazurski Park Krajobrazowy. I mijam kikuty drzew na mokradłach - niesamowity widok - oraz najładniejszą rzeczkę Mazur - Krutynia. Żałuje, że już nie mam czasu popłynąć po niej na kajaku :(
Cerkiew jak z bajki
Zajeżdżam do Wojnowa. Konie pasą się wśród malowniczych dzikich łąk. Przetrwało tu kilka zabytkowych chałup i śliczna cerkiewka z cebulastymi kopułami. Jakaś (chyba) zakonnica wchodzi do środka więc za zamkniętej furtki i płotu pytam czy jest możliwość obejrzenia cerkwi od środka. Pada oschłe "Nie". Nawet się do mnie nie odwróciła i czym prędzej znikła za drzwiami. Aż do momentu kiedy nie odjechałam mierzyła każdy mój ruch wyglądając ukradkiem przez okno. Czyżby turyści nie byli mile widziani? Nie istotne. Zobaczyłam już i tak całkiem sporo...
Następnego dnia w drodze powrotnej do domu zajrzałam do zamku w Niedzicy i zostawiłam Mazury w tyle.
Modlin, zwiedzanie z latarką i błądzenie po mieście.
A pod Warszawą obejrzałam Modlin wraz z wszystkimi zabytkami. Ze względu na późną godzinę nie udało mi się wejść na Wieżę Tatarską ale za to można zwiedzać inne budowle na własną rękę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz