sobota, 28 listopada 2009

Dolina Pięciu Stawów Polskich









Wędrowania ciąg dalszy... Dolina Pięciu Stawów Polskich... Chwila! Wcale nie pięciu a sześciu. Podejrzewam, że wiele osób nawet nie pomyśli o tym;) Przedni, Mały, Wielki, Czarny, Zadni Staw Polski i "zapomniane" Wole Oko - jest zbiornikiem wodnym okresowym i mniejszym od pozostałych, dlatego nazwa doliny uwzględnia jedynie 5 największych jezior. Zaś Wielki Staw Polski jest najgłębszym (79,3m) i najdłuższym (998 m) jeziorem w Tatrach i trzecim pod względem głębokości w Polsce (najgłębsze jest Jezioro Hańcza). Dawny przewodnik tatrzański pisał o tym stawie: "W toniach jego schowałby się cały krakowski kościół Panny Maryji z swą wysoką wieżą, żeby tylko wierzchołek dachu z korona nad powierzchnię wystawał". Samej Doliny nie sposób ogarnąć wzrokiem "na raz"! Co ciekawe... w dolinie nie rosną drzewa, poza jednym modrzewiem nad Wielkim Stawem.
Drepcze dalej do schroniska. Zachodzi słońce... Dlaczego akurat teraz jak chciałam zrobić zdjęcie:( Z ciekawości idę kawałek za schronisko. Jestem ciekawa widoku na Dolinę Roztoki. Jednak po nacieszeniu oczu, pora zajrzeć do schroniska. W Dolinie Pięciu Stawów Polskich znajduje się najwyżej położone schronisko w polskiej części Tatr i zarazem polskiej części Karpat (1670 m n.p.m.). Jest jedynym w polskich Tatrach, do którego nie można dojechać samochodem i jednocześnie czynnym przez cały rok bez względu na warunki atmosferyczne. O historii samego schroniska pisać nie będę. Odsyłam na jego bardzo sprawnie funkcjonującą stronę: www.piecstawow.pl (tam znajdziecie ciekawostki, ceny, aktualności).
Usadawiamy się z koleżanka przy końcu stołu w rogu sali schroniska (jedno z fajniejszych miejsc). Następnie idę kupić specjał schroniska - szarlotkę. Nie dość, iż sam kawałek jest gigantycznych rozmiarów (zajmuje pół talerza; nawet taki głodomór jak ja potrafi się nim najeść), to w dodatku jest pyszna i tania jak na "ceny wysokogórskie" (ok. 6zł). Również polecam naleśniki, już z wyglądu są nieziemskie. Podczas delektowania się plackiem, przysłuchuje się rozmowie grupki osób siedzących obok. Debata na temat ich trasy na Szpiglasową Przełęcz. Po szarlotce nie zostały nawet okruchy... więc idę przybić pieczątkę schroniska do książeczki GOT i na odpowiednie miejsce na mapie oczywiście. Po przekroczeniu progu budynku niemiła niespodzianka. Nagłe załamanie pogody... (przypominam to był piękny lipcowy dzień) I w takich momentach widać odrazu kto zna góry i jest przygotowany na taką sytuację a kto jest "niedzielnym turystą". Przy ścianie na ławeczce kulą się z zimnna osoby w koszulkach z krótkim rękawiem, nawet bez bluz/swetrów. Na mnie i moją koleżanke patrzą z niedowierzaniem "...Co one jeszcze zmieściły w tym plecaku???..." A jakże, 'magiczne plecaki'. Pełne zadowolenia, wyciągamy lekkie zimowe kurtki, chustki, czapke i rękawiczki. Pogoda nam nie przeszkodzi już. Fakt wyglądam trochę komicznie w różowej czapce, zielonych rękawiczkach z różowym kwiatuszkiem i niebieskiej kurtce ale przynajmniej jest mi ciepło. Idąc ścieżką wzdłuż Przedniego Stawu, pewna pani pozująca mężowi do zdjęcia na tle doliny "wlepia" w nas wzrok. Reakcja jej męża jest natychmiastowa "Czemu patrzysz się tak gapisz na te panie jak ja próbuje Ci zrobić zdjęcie?" - "Bo te panie mają rękawiczki..." odpowiada z niemałym żalem. Mąż: "Bo te panie mają napęd na cztery koła!". Po tym zdaniu wybucham śmiechem:) Szybko jednak trzeba opanować śmiech i podjąć ważna decyzje: Czy pogoda nie pogorszy się w dalszym stopniu i pozwoli przejść przez Zawrat do Dolinu Gąsiennicowej? Bowiem zejście z Zawratu po łańcuchach mogłoby być nieco problemowe w razie silnego wiatru czy też deszczu. Decyzja podjęta. Zagramy z pogodą w rosyjską ruletkę. Idziemy dalej. Przemierzając dno Doliny "Piątki" nie mijamy już żadnych turystów. Dopiero po chwili dostrzegamy za swoimi plecami grupkę osób. Widać, że są dobrze przygotowani do trasy i wiedzą co robią, więc dodaje nam to otuchy (może decyzja dalszej wędrówki nie była błędem). Im wyżej wzosi się niebieski szlak, tym widoki stają się coraz ładniejsze. Panuje cisza... Niebo w oddali po stronie słowackiej napawa grozą... Idąc w milczeniu, z mieszanymi odczuciami jesteśmy coraz bliżej górującego nad naszymi głowami Zawratu... Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz