czwartek, 12 listopada 2009

Ulucz, cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego







Ulokowana na prawym brzegu Sanu wioska wydaje się leżeć na końcu świata - wszystkie prowadzące do niej drogi są na znacznych odcinkach pozbawione asfaltu. Jadąc tymi drogami, mogę wręcz powiedzieć, że samochód krzyczy "auć!". Mimo to warto przeboleć fatalny stan dróg i zajrzeć do Ulucza. Sama wioska to powojenne domy, popegerowskie czworaki, zdewastowane budynki PGR-u, nieczynna szkoła i niedawno uruchomiona żwirownia. Jednak Ulucz kryje niezywkłą perełkę architektury, bezcenny zabytek...

Na niewielkim, stromym wzgórzu Dębnik, z dala od domostw, otoczona lasem stoi drewniana cerkiew - jedna z najpiękniejszych jakie widziałam dotychczas. Nic dziwnego, że zyskała miano najpiękniejszej w całych Karpatach. Samo dotarcie na szczyt tej niepozornej górki (344 m n.p.m.) w trakcie deszczu gwarantuje ślizganie się na kamieniach, liściach i ubrudzenie błotem;) Gdy dotarłam na szczyt wzniesienia panujący klimat dodawał temu miejscu mistycyzmu, napawał dosłownie grozą... Między sędziwymi drzewami i nagrobkami cmentarza otaczającego bryłę cerkwi przetaczała się gęsta mgła spowodowana nieustępującym deszczem. Pierwszym moim skojarzeniem jakie wtedy opanowało mój umysł była scena przywoływania duchów z "Dziadów". Nie mogąc przegapić okazji uchwycenia na zdjęciach tej baśniowej scenerii, próbując uchronić aparat przed deszczem, biegałam z kolorowym parasolem utrwalając kolejne kadry.

Wracając jednak do tematu samej budowli... Z cerkwią i miejscem jej budowy związana jest legenda. Podobno trzykrotnie zabierano się do budowy u stóp wzgórza i za każdym razem nieznana siła przenosiła cały materiał budowlany na szczyt Dębnika. W końcu budowniczy zrozumieli, że miejsce powstania świątyni zostało wskazane w cudowny sposób i tak do dziś, na szczycie Dębnika możemy ją podziwiać. Dotąd uważana była za najstarszą z zachowanych drewnianych cerkwi w Polsce, a być może także i w Europie. Jednak przeprowadzona w ostatnich latach analiza dendrochronologiczna przeniosła datowanie budowy cerkwi na rok 1659. Wybudowano ją bez użycia pił, jedynie za pomocą siekier i toporów. Zachwyca oryginalną formą, skomplikowanym ośmiopołaciowym dachem. Do charakterystycznych cech budowli należy zachowanie niewielkich pomieszczeń po bokach prezbiterium, zwanych pastoforiami (służyły do przechowywania darów eucharystycznych przed mszą). Ten archaiczny element występuje w drewnianych cerkwiach niezwykle rzadko. Świątynia wchodziła w skład obronnego monasteru Bazylianów, ale otaczające je mury obronne i dwie baszty-dzwonnice przepadły w pożodze, jaką po II wojnie siły bezpieczeństwa zgotowały Uluczowi. Do dziś w środku budowli zachowana jest polichromia. Podobno obecnie we wnętrzu eksponowane są współczesne ikony. Choć niestety nie udało mi się wejść do wnętrza.

Kiedyś, w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego do cerkwi przybywały tłumy wiernych. Dziś tradycja ta została wskrzeszona i co roku, w dzień odpustu odbywają się tu nabożeństwa. Przed cerkwią umieszczono tablicę ku czci urodzonego w Uluczu kompozytora, księdza Michała Werbyćkiego - autora hymnu narodowego Ukrainy.

Polecam odwiedzenie tego niesamowitego miejsca nie tylko fascynatom architektury drewnianej, również osobom chcącym z bliska zaobserwować puszczyki (zasiedlone w pobliżu cerkwi). Jednak szansę by je wypatrzeć, mają jedynie Ci, którzy przybędą tam poza sezonem (lub podczas deszczu... ), gdy na wzgórzu nie kręci się zbyt wiele osób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz