sobota, 30 stycznia 2010

Mania podsłuchiwania i Matejka jakiego nie znałam...


Dwór Koryznówka


Makieta zamku


Jedna z komnat, te dekoracje ścian...


Testuję jak się żyje w zamkowych komnatach ;-)


Fragment arrasu


Wystawa o Janie Pawle II


Eksponaty wystawy


Strop kaplicy zamkowej


Kominek






To była mała wycieczka na pożegnanie wakacji - dosłownie, bowiem odbyta 30 września ubiegłego roku. Opisze jednak tylko zwiedzanie atrakcji Nowego Wiśnicza bo co za dużo to nie zdrowo ;-)

Już z daleka dostrzegam bryłę zamku w Nowym Wiśniczu górującą nad okolicom. Parking tuż pod zamkowymi murami jest dość spory i o dziwo pusty. Zostawiamy samochód i wpierw uliczką prowadzącą lekko pod górkę oddalamy się od zamku by odwiedzić drewniany XIX - wieczny dworek "Koryznówkę". To tu często gościł Jan Matejko, stąd dziś działa tu muzeum gromadzące pamiątki po wybitnym malarzu. Pani opiekująca się muzeum oprowadza w małe grupki zwiedzających. Przybliża jednak historie Matejki w wyjątkowo ciekawy sposób, z pasją... Wręcz mogłam jej słuchać, słuchać, słuchać... aż żal mi opuszczać próg dworku. Moje jedyne skojarzenia jakie do tej pory miałam z tym artystą to jego obrazy o przeważającej tematyce historycznej. Aż nie mogę uwierzyć, że był z natury osobą obdarzoną niezwykłym poczuciem często "ciętego" humoru. Świadczą o tym chociażby liczne karykaturalne rysunki i historyjki na nich przedstawione...
Idę zwiedzić zamek...

Dotyk magnackiego przepychu...
Położony na wzgórzu zamek jest po dziś świadectwem potęgi jednego z najzamożniejszych magnatów XVII-wiecznej Polski, Stanisława Lubomirskiego. Mimo, iż sam zamek wznieśli w XIV wieku uwcześni właściciele Wiśnicza Kmitowie. Gdy bezpotomnie zmarł Piotr Kmita zamek dostał się w posiadanie rodziny Barzich, jednak ze względu na liczne pożyczki i długi jakie ciążyły na tej rodzinie zostali zmusznie do sprzedania go Sebastianowi Lubomirskiemu a dopiero po nim właścielem zamku stał się Stanisław Lubomirski.
Za jego władania zamek szybko stał się sławny dzięki jednej z największych bibliotek w kraju oraz kolekcji obrazów takich mistrzów jak Rafael, Tycjan czy też Durer.
Rozpoczął także przebudowę zamku pod okiem znanego architekta Andrea Spezzy. Zamek był wtedy uznawany za jeden z najwykwitniej urządzonych zamków w Europie, emanował barokowym przepychem i swoim znakomitym uzbrojeniem.

Maniacy podsłuchu...
Tak też można określić właścieli rezydencji. Za Kmitów jedna z komnat przy kaplicy zamkowej jest tak zaprojektowana, iż stojąc w jednym kącie słyszy się doskonale nawet szept osoby znajdującej się w przeciwległym kącie. Jako niedowiarek wobec tego typu opowiastek muszę sprawdzić ten fakt osobiście. Jestem pod wrażeniem - słychać dosłownie idealnie osobę w przeciwległym rogu komnaty. Salę ta służyła podobno do spowiedzi a sam Kmita niejednokrotnie podsłuchiwał w ten sposób wyznania małżonki. Zaś Lubomirscy wybudowali małe pomieszczenie pod salą gdzie stacjonowało wojsko, gdzie stale przebywał tam sługa, którego zadaniem było informowanie pana o niepokojących rozmowach żołnierzy.

Gościniec władców...
Zamek często gościł dostojnych gości. Między innymi króla Jana Kazimierza a w roku 1646 Władysława IV z małżonką, dworzanami i posłami. Przebywając na zamku 3 dni Lubomirscy mimo niechęci jaką go darzyli nie dali mu tego odczuć. Codzienne wystawne bankiety na których podobno wypijano 12 beczek wina, strzelano z armat i urządzano pokazy sztucznych ogni. Na pożegnanie podarowano królowi 6 koni, królowej złotą konew wysadzaną drogimi kamieniami, nawet poseł francuski otrzymał 6 koni jednak nieco mniej wspaniałych od tych podarowanych królowi.

Spisek...
Podobno na tym zamku sam Piotr Kmita podał wolno działającą truciznę Barbarze Radziwiłównie, małżonce króla Zygmunta Augusta goszcząć parę u siebie. Gdy ta zmarła w długich męczarniach na zamku pojawił duch kobiety bładzącej po komnatach i wyklinającej swojego zabójce. Jednak historycy obalają tą historię, sugerując śmierć z powodu raka.

Legendy z baszt...
Jedna z nich dotyczy jeńców tureckich sprowadzonych przez Stanisława Lubomirskiego po bitwie pod Chocimem. Ponieważ pracowali na jednej z baszt postanowili uciec z niej niczym Ikar na własnoręcznie zbudownych skrzydłach. Jednak nie ulecieli daleko a miejsce ich upadku upamiętniają stojące w okolicy kamienne kolumny.
Inna zaś, mówi że królowa Bona lubowała się w paradowaniu na osiołku jeżdżąć po niezabezpieczonym, wąskim gzymsie jednej z baszt. Taki motyw jest ukazany na filmie Janosik. Prawdziwa historia. kręconym na tej właśnie baszcie. Z tym, iż nie z królową Boną a jednym ze strażników. Przyjżyjcie się w filmie tej scenie a i samemu zamkowi również bo nie raz był plenerem do filmu ;-)
Te legendy wyjaśniają nazwy "baszta Bony" i "baszta turecka".

Warto odwiedzić Wiśnicz...
Zamkowe komnaty są mimo wciąż trwającego remontu zachwycające zdobieniani i znakomitym gustem właścieli. Ponadto mieszczą wystawy dotyczące: historii zamku i innych zamków polskich, dzieł sztuki mijescowych artystów czy też czasową o Janie Pawle II.